Wyobraź sobie normalny, wręcz odrzucający przeciętnością dzień szkolny, np środa (poniedaiałek najgorszym dniem w tygodniu).
Czekają cię najzwyklejsze lekcje typu język polski, język angielski, W-F, matematyka i biologia.
Co sądzisz o takim polanie dnia?
Nudny.
Może chociaż na jednej lekcji nie zasnę.
O kurwa! Dziś mam sprawdzian!
Cholera, pewnie mnie dzisiaj zapyta.
...
Tak, zapewne większość tak pomyśli. i także od razu myśląc sprawdzian widzisz napisaną złowrogim kolorem najbardziej negatywną cenę na jaką cię stać.
Ambitniejsze osoby( bo to do nich przeważnie się kieruje) od razu czują stres jakby już miały pisać ten sprawdzian.
- Po co?
- Dla oceny!
- NO ALE PO CO TA CHOLERNA OCENA?
- ...no, bo jak będę mieć LEPSZE oceny, to dostane się do LEPSZEJ szkoły, potem na LEPSZE studia i do LEPSZEJ pracy będę LEPIEJ ZARABIAĆ...
- A czy jak idziesz do pracy i składasz CV to piszesz na nim jaki miałeś wynik na egzaminie gimnazjalnym, lub że w 3 liceum miałeś średnią 5.0?
- Nie, ale...
- Nie ma "ale" !!! Jeśli PRODUKUJESZ SIĘ DLA OCEN TO NIE ROZWIJASZ SIĘ.
NIE ROZWIJASZ SIĘ = JESTEŚ PRZECIĘTNY
JESTEŚ PRZECIĘTNY= MASZ PRZECIĘTNĄ PRACE
PRZECIĘTNA PRACA= PRZECIĘTNA PŁACA
No i gdzie te lepsze oceny?
Alice In BlackAndWhiteland
No i gdzie te lepsze oceny?
Alice In BlackAndWhiteland