Dom. Impreza. ludzie. Światła. Alkohol.Ja.
Tak wygląda impreza urodzinowa popularnego nastolatka. Znałam go tylko z widzenia, jak większość uczniów naszego liceum. Był przystojny, popularny i wysportowany. Słowem- ideał. A dla niejednego osobnika płci pięknej także i powód do nakładania dziennej dawki makijażu na cerę.
Pierwszy raz byłam odurzona alkoholem i nie żałowałam decyzji wejścia na stół w szpilkach, mini oraz bluzeczki nad pępek. Nikt mnie tu nawet nie kojarzy, ale ja znam większość z tych imprezowych zombie. Na co dzień jestem siedzącą na tyłach klasy, niewidoczną dziewczyną, teraz z wiadomych tylko mi okoliczności, wciągam jakieś proszki z solenizantem.
Położyłam się na kanapie w osobnym pokoju. Patrząc się w jego głęboko osadzone piwne oczy przeczesałam długie kruczoczarne włosy odsłaniając obfity dekolt.
- Oboje jesteśmy pijani i naćpani, a ja dodatkowo- seksowna i napalona- ugięłam nogę w kolanie i podkreślając kształt smukłych ud, przeciągnęłam po nich palcami podciągając spódniczkę jeszcze wyżej- możesz robić ze mną wszystko
- Nie omieszkam- odsłonił idealnie wyrzeźbiony tors u dołu którego widoczny był granatowy pasek bokserek z białym napisem „Calvin Klein”. Nie wiem co było bardziej pociągające: jego szorstki głos czy lśniące od kropli potu ciało. - Jest tylko jedno „ale” …- moje zaintrygowane spojrzenie powędrowało teraz wyżej niż rozpięta klamra od paska.
- Jakie ?- przygryzłam wargę na znak zniecierpliwienia.
- Musisz mi podać swoje imię- odpowiedział zdecydowanie zbyt poważnie jak na stan w którym się znajdował.
- Po co? Żebyś potem mnie wpisał do księgi zaliczeń?- zaśmiałam się wymownie po czym naskrobałam coś na skrawku papieru. Poczułam wstrząs oraz ciepło rozchodzące się po całym ciele. Ustami błądzi po mojej szyi, jednocześnie ręką masował najpierw łydkę później kolano i udo. „Wyżej, wyżej” poganiałam go w myślach. Drapałam go po plecach.
Poczułam jego słodki ciężar na moim szczupłym ciele. Położył się na mnie, aby palcami drugiej dłoni móc zsunąć stanik i ścisnąć jędrną pierś. Z przyjemności wbiłam mu sztuczne paznokcie w łopatki, na co on zamruczał. Najwidoczniej to lubił.
Zwróciłam swoje usta do jego ucha
- Proszę… weź mnie…- po czym ugryzłam płatek ucha. Czułam jak jego ręka nagle przestała zmierzać w stronę moich stringów. Znieruchomiał. Ja też. Przez głowę przeleciało mi milion myśli. „Co zrobiłam źle?! Wystraszyłam go? Przejrzał mnie? To był przecież idealny plan! ” analizowałam wszystkie możliwe scenariusze dalszych minut.
Na czole poczułam jego usta.
- Przykro mi, ale tego nie zrobię. – nigdy nie słyszałam tak czułego szeptu. Był delikatny jak płatki róży. Usłyszałam tylko zgrzyt zapinanego rozporka i dźwięk zamykających się drzwi. Zasłoniłam rękami twarz i płakałam. Nie dlatego, że plan się nie powiódł, tylko dlatego, że moje marzenie było tak blisko, na wyciągnięcie ręki, a ja nie zapałam. Pozwoliłam mu odlecieć jak motylowi.